Każdy, kto choć raz był w górach albo spacerował po plaży wie, jak wielką sprawia to człowiekowi przyjemność. W przypadku Ingi sprawa jest troszkę trudniejsza ale nie niewykonalna. W ostatni weekend wybraliśmy się na spacer klifami. Umówiliśmy się z Ingą, że pożyczamy jej nogi, niosąc ją w nosidełku. Inga w zamian ma tak na niby pożyczyć tatusiowi włosy 😉. Ależ był to radosny spacer po kamieniach, po plaży, po metalowych drabinkach, przez las i przez łąki. Inga czuła się wolna i szczęśliwa. A razem z nią czuliśmy sie wspaniale i my. Na przekór chorobie spotyka Ingę coraz więcej szczęścia i uśmiechu. Oby wkrótce tego szczęścia pojawiło się jeszcze więcej! Trzymajcie kciuki!