To był tydzień pełen ogromnych emocji dla Ingi -nasza mała dziewczynka po raz pierwszy uczestniczyła w konferencji SMA. Byliśmy pełni obaw, czy odnajdzie się wśród setki innych dzieci z tą chorobą, które zobaczy po raz pierwszy. Poza tym my, chcąc uczestniczyć we wszystkich warsztatach dla rodziców, zapisaliśmy Ingusię do grupy przedszkolnej zorganizowanej w hotelu na czas konferencji. Obawy były również co do tego, jak widok tylu chorych dzieci odbije się na samopoczuciu Maksa – brata Ingi oraz na psychice mamy, która chyba gdzieś na dnie serca dalej nie chce zaakceptować choroby swojej córeczki.

Obway jednak znikły w momencie, kiedy weszliśmy do hotelu i Inga zobaczyła grupę dzieci na wózeczkach i od razu zaczela się uśmiechać i razem z nimi kręcić się w kółko. Widząc szczęście Ingi strach uleciał rónież z brata i mamy. Inga wieczorem nie mogła się doczekać kolejnego ranka, by znów spotkać swoich nowych znajomych. Zrozumieliśmy, że chyba po raz pierwszy w życiu poczuła się „normalna”. Zobaczyła, że nie jest jedyna na wózeczku, że inne dzieci też mają słabe nóżki i mimo to są roześmiane i pogodne. Odbierając Ingę wieczorem po całym dniu zajęć oznajmiła, że czuje się „przeszczęśliwa” i że dalej chce się bawić. Oczywiście dostała taryfę ulgową i z całą grupą dzieci „szalała” w hotelowych korytarzach aż do 22.00. Następnego dnia brała udział w zawodach gry w bule – boccia. Bardzo się jej podobało – tym bardziej, że bardzo dobrze szło jej rzucanie kulkami do celu. Razem z bratem stanowili „team” nie do pobicia. Po raz pierwszy zrozumieliśmy chyba w pełni ideę i piękno ruchu paraolipijskiego i jakie on ma znaczenie dla wszystkich niepełnosprawnych sportowców.

My jako rodzice spotkaliśmy również wielu cudownych ludzi. Wiele się od nich nauczyliśmy. Zawarliśmy nowe znajomości, które mamy nadzieję zaowocują spotaniami naszych dzieci i wspólną zabawą. Warszaty natomiast były okazją do zadania pytań fachowcom w dziedzilnie leczenia chorób nerwowo-mięśniowych oraz specjalistom rehabilitacji.

To był wspaniały weekend – Inga poczuła się „równa” innym, a Maks zobaczył, jak zwyczajni i wspaniali zarazem są równieśnicy z SMA. My chyba zrozumieliśmy, że życie z niepełnosprawnością córki jest i będzie równie piękne. Tylko trochę inne. Ale piękne.